Dzisiaj pewna osoba namówiła mnie do napisania 1 cz. opowiadania..Trochę się opierałam, ale stwierdziłam, że jedną część napisać mogę :) Postanowiłam, że to opowiadanie nie będzie o wróżkach, tylko o czymś innym, ale też o istotach nadprzyrodzonych :D Będzie pisane trochę tak jakbym to ja była główną bohaterką i opowiadał wam o wszystkim. Uważam, że dobą pisarką to nie jestem, ale spróbować można
Ale to wy oceńcie czy mam pisać dalej :)
Gdyby
pewnego dnia ktoś by ci oznajmił, że pewne wydarzenia nie stały się przypadkiem
?Gdybyś dowiedział się czegoś czego byś się nigdy nie spodziewał
? Tak, tak mam na myśli siebie..Opowiem
wam
moją historię, a przynajmniej spróbuję.A
wszystko zaczęło się właśnie tu w małym
mieścicie Stonephill…Siedziałam
jak zawsze w domu oglądają telezwizję
tuż przed wyjściem do szkoły, ubrałam się i wyruszyłam w drogę. Do przejścia
miałam tylko kilometr a stwierdziłam ,że trochę ruchu mi się przyda. Pierwsze lekcje
minęły spokojnie, ale za to na 5, usłyszałam,
że zostałam wezwana do dyrektorki !Byłam
zdziwiona, przecież ja nic nie zrobiłam. Weszłam do gabinetu i usiadłam na
fotelu. Gabit
był
urządzony w dobrym guście, jak to mówiła sama właścicielka. Ściany pomalowane
na biało, dużo przejrzyste okno, obok mała biblioteczka, a na samym środku
wielkie drewniane biurko. Pokój przenikały promienie słoneczne, nie był wcale
straszną ciemną jamą smoka, jak to określali uczniowie..Z
mojej zadumy wyrwała mnie pani Spencer-nasza dyrektorka..:
-Panno Ivy … !
-co ? Yyy … a tak, tak – uśmiechnęłam się i poczułam się trochę głupio
--Poczekaj
tu chwilkę, a ja pójdę po twoje koleżanki
- moje co ? K-O-L-E-Ż-A-N-K-I?!- pomyślałam zdumiona, ale już nie chcąc zrobić z
siebie idiotki milczałam..-Gdy
wyszła ja znowu pogrążyłam się w rozmyślaniu .. Po kogo
ona idzie, przecież od przeprowadzki do Stonephill,
nie mam żadnych znajomych-Po
chwili wróciła, prowadząc za sobą 2 dziewczyny, jak się domyślałam były
raczej w moim wieku-Usiadły
na fotelach obok mnie i patrzyły w ścianę , chyba też
się nie znały. Były tak samo
zdziwione jak ja. Pani Spencer znowu wyszła i zostawiła nas na chwilę same.
Myślałam, że to milczenie będzie trwało wieczność. Jednak po chwili jako
pierwsza odezwała się wysoka dziewczyna o czarnych włosach i brązowych oczach:
- Jestem Suzanne…a
wy ?-powiedziała to moim zdaniem trochę sztucznie, ale to był jakiś początek
-Ja jestem Elizabeth, ale możecie mówić mi Beth- oznajmiła dziewczyna z
kasztanowymi sięgającymi do ramiom włosami i oczach kolorze błękitu,
uśmiechając się. Pomyślałam, od razu że jest bardzo sympatyczną osobą i
mogłybyśmy się nawet zaprzyjaźnić. Znowu zapadła głucha cisza, słychać było
tylko bicie starego zegara z wahadłem ..
Trochę krótko, ale może jeśli będziecie chcieli napiszę więcej :) No to by było na tyle...pisać dalej ???
Przed opublikowaniem tego wahałam się z 10 min :D Ale się w końcu zdecydowałam..
Zapowiada się ciekawie :) Pisz dalej :D
OdpowiedzUsuńBardzo fajny pomysł z opowiadaniem :)
OdpowiedzUsuńPisz dalej ;)
Początek fajny :-) Czekam na więcej!
OdpowiedzUsuńpisz dalej
OdpowiedzUsuń