Shinji od dłuższego czasu ma dziwne sny związane z czarodziejkami i przeszłością. Zbliża się Halloween. Dziewczyny podekscytowane objaśniają czarownikowi na czym polega to święto. Shinji wbrew woli swojej matki, Enchantry, przybywa w Halloween do Świata Ludzi. Połączenie ze Światem Magii zostaje zerwane. Winx zmieniają się w skutek dawno rzuconej klątwy. Sabrina pokazuje Shinjiemu Greendale. Zostają zaatakowani przez wampiry, które chcąc się zemścić porywają czarownika...
-Sabrina! Sabrina obudź się!
-Jim…? Co ty tu robisz?
-Szukałem cię. Przecież byliśmy dziś umówieni, że
pójdziemy do kina.-odpowiedział chłopak.
Sabrina uśmiechnęła się. Pamiętała to doskonale. Nagle
spochmurniała.
-Gdzie Winx?-zapytała.
-Nie wiem. Widziałem tylko Laurę spacerującą z Loganem. A
czemu pytasz?
-Tak tylko.-odpowiedziała.
Coś się tu nie zgadzało.
-Która godzina?
Jim zastanowił się.
-Chyba jakość tak 6… może 6.15. Chodźmy może do sklepu.
-Ok.-zgodziła się czarownica.
*O której wyszłam z Shinjim?*Zastanawiała się. *Było to
po północy. Tego jestem pewna. Chyba gdzieś około 2 zaatakowały nas wampiry…*
-Czy ty mnie w ogóle słuchasz?-wyrwał ją z zamyślenia
Jim.
-Tak?-bardziej spytała niż stwierdziła Sabrina.
Chłopak tylko westchnął.
***
-Hej.-odezwała się Sabrina wchodząc do sklepu Spellmanów.
-Jesteś.-powitała ją Marta.-Zaczynałyśmy się martwić.
-To ja może już pójdę…-powiedział Jim i wyszedł.
W towarzystwie Winx zawsze czuł się trochę nieswojo.
***
-Że co?!-wykrzyknęły zgodnie czarodziejki, kiedy
usłyszały nowinę od Sabriny.
-Jak to możliwe...? Wampiry... Przecież...
przecież... to moja wina...-wyszeptała Laura.-Gdyby Logan był w tym ich klanie nic by
się nie stało... Zawsze przeze mnie musi ktoś cierpieć... Jestem taką
egoistką...
-Przestań!-przerwała
jej ostro Marta.-Nie twoja wina. Nie chciałaś przecież, by znowu zaczęły się
wojny klanów. Użalanie się nad sobą nic nie da.
-Ale....
-Nie
pomożesz Shinjemu w ten sposób!-gniewnie powiedziała Marcelina.
-Co
my zrobimy? - Wiki od razu zaczęła układać plan.
-Wy nic, ja tak.-rzuciła Laura.
-Chyba nie myślisz, że
pójdziesz tam sama?-powiedziała Cassandra.-Przecież zawsze trzymamy się razem!
-Nie chcę wam przerywać, ale
ktoś to powinien przekazać Enchantrze…-zakończyła dyskusję Brina.
Karolina wzdrygnęła się na samą
myśl.
-Mam pomysł. Ja i Marta razem z Sabriną udamy się do
Szkoły Czarów i przy okazji jej to powiemy.-zaproponowała Laura.
-Zgoda, a jak chcesz ukryć efekt klątwy?-wytknęła lukę w
planie, jak zawsze praktyczna Wiktoria.
-To proste. W Księdze Czarodziejek widziałam odpowiednie
zaklęcie.
-A kto ma je rzucić, skoro my nie mamy mocy?-teraz
spytała Marcelina.
-Sabrina.
-Ja?-spytała czarownica.-Nie dam rady…
-Oj dasz, nie przesadzaj.-podeszła do tego optymistycznie
Laura.
***
Kilka minut później
-Jesteście gotowe?-zwróciła się do czarodziejek Sabrina.
-Oczywiście.-odpowiedziała Marta.
-No więc zaczynam.-powiedziała czarownica i, trzymając w
jednej dłoni różdżkę, a w drugiej księgę, zaczęła inkantację.-Jak było, niech i będzie. Niech wybrani
widzą was jak widzieli. Niech klątwy urok nie zmąci wam dnia. Niech każda
wygląda jak poprzedniego dnia!
Nastąpił błysk, przy którym tylko Marcelina, jako czarodziejka
Słonecznego Blasku, nie musiała zmrużyć oczu.
-Udało się?-spytała Marta.
-Czy ona zdjęła klątwę?-spytała Karolina.-wyglądacie jak
zawsze.
-Naprawdę?-zdziwiła się Laura.-Przecież nadal wyglądamy
tak samo.
Spojrzała na swoje dłonie. Nadal w jej żyłach płynęła
wilcza krew.
-Wy tego nie zobaczycie… Chyba, że przejrzycie się w
lustrze.-powiedziała Cassandra.
Przyjaciółki podeszły do lustra.
-Rzeczywiście!-wykrzyknęła Marta.-Podziałało!
-Mówiłam, że dasz radę.-uśmiechając się powiedziała
Laura.
-To teraz do Świata Czarów!-zarządziła Sabrina.
-E… czy o czymś nie zapomniałyście?-przystopowała je
Justyna. – Portal.
Miny im zrzedły.
-Hej, a moje berło?-spytała Marcyś.-Ma moc teleportacji.
Sabrina mogłaby go użyć.
Podała jej pierścionek, który zmienił się w berło.
-Musisz pomyśleć, w jakim miejscu chcesz się znaleźć, a
ono cię tam zabierze. – poinstruowała czarownicę.
-Okey.-uśmiechnęła się czarownica.
-Łał.-powiedziała Sabrina, gdy wylądowały na dziedzińcu
szkoły.-Na serio dobra.
-Dobra. Ustalmy szczegóły. Jeśli ktoś będzie od nas
wymagał użycia magii, pomożesz nam, ok?-powiedziała Marta do Briny.
-Jasne. A co z Enchantrą?
-Zobaczy się.-zbyła problem Laura.-Chodźmy na lekcje.
Pobiegły do klasy. Tam przywitała je sama Enchantra.
-Czy wy nie wiecie co to jest punktualność?
-Przepraszamy – udałą zawstydzoną Laura. – A gdzie
profesor Geist?
-Musiał załatwić ważną sprawę.-czarownica naprawdę była
wściekła.- I gdzie do diaska jest Shinji?! Czy ten chłopak zawsze musi mi
zepsuć humor?!
-Powinnyśmy jej powiedzieć?-Marta.
-Ja jej nie powiem.-Laura.
-Ale ktoś powinien jej powiedzieć.-Sabrina.
-Powiedzieć mi co?-rzuciła odwracając się Enchatra.
-Shinji przybył do świata ludzi. Zaatakowały nas wampiry
i go porwały.-powiedziała szybko Brina czekając na wybuch złości.
-CO?!-miała rację.
-Na pewno go uratujemy.-dodała Laura szybko, trochę nawet
zbyt szybko.
-Lepiej to zróbcie! Nie wierzę, że jesteście aż tak
nieodpowiedzialne!
-No przepraszam bardzo, nie ja kazałam mu przybyć do
naszego świata, żeby wszystkim udowodnić jaki to on jest wspaniały.-z nerwów
ton Laury stał się arogancki.-Nie ja go tak wychowałam.
-Laura…-szepnęła Marta.-Proszę…
-Ach tak?! Więc teraz to moja wina?-wykrzyknęła Enchantra
i rzuciła zaklęcie.
Czarodziejka wyciągnęła przed siebie prawą rękę z
Kamieniem Ziemi. Pojawiła się tarcza.
-Sorry, ale nie lubię, gdy ktoś używa wobec mnie magii,
by mnie zranić.-powiedziała i odwróciła się wychodząc.
-Nie wierzę! Możesz się tu więcej nie
pokazywać!-krzyknęła Enchantra.
-Nawet nie zamierzałam! Mam dosyć całej tej szkoły, gdzie
niby uczycie się czarów! Ktoś powinien wam w końcu pokazać prawdziwą
magię!-usłyszały jeszcze Laurę.
Koleżanki popatrzyły na siebie przerażone.
***
-Zaczekaj! Laura! Słyszysz! Poczekaj!-wołała Marta.
-Daj mi spokój!
Marta złapała ją za rękę i krzyknęła.
-Co?
-Wyglądasz… wyglądasz jakbyś miała się zaraz przemienić.
-Ale… w tym stanie to niemożliwe!
-Najwyraźniej to przez tę kłótnię. Mocno martwisz się o niego?
-A co cię to obchodzi?
-Jestem twoją przyjaciółką. Mówimy sobie wszystko…-powiedziała
miękko Marta.
-Może… Pamiętasz tamten dzień? Wtedy prawie straciłam Logana…
A Shinji? On mnie pocieszał… i zachował się trochę dziwnie wobec mnie. Jak nie
on. Był taki „współczujący”… Nie chcę go też stracić.
-Chodź no tu.
Przytuliły się.
-Zobaczysz. Wszystko się ułoży.
***
Ściemniało się. Szykowały się na dyskotekę. Musiały
przecież dbać o przykrywkę. Wampiry na pewno je cały czas obserwowały.
-Laura! Długo jeszcze będziesz wybierała jakiś strój?-po
raz setny spytała Sabrina.-Spóźnimy się.
-Idź już do dziewczyn. Zaraz przyjdę.-odpowiedziała
Wilkokrwista.
Poczekała aż kroki czarownicy umilkną. Nie, nie wybierała
się na dyskotekę. Postanowiła działać na własną rękę. Przez otwarte okno
wspięła się na dach. Miała na sobie strój od Nocnych Łowców – czarny top,
krótkie, czarne spodenki, wysokie buty na koturnach, również tego koloru, oraz
rękawiczki – takie same, jak w jej stroju czarownicy, tyle że bez różowych
dodatków. W podwójnej pochwie schowała swoje dwa zwiadowcze noże, a na lewej
ręce zawinęła bicz z elektrum. Na prawej zaś tradycyjnie miała Kamień Ziemi.
Włosy splotła w warkocz. Zaczęła skakać po dachach. Gdy była już dosyć daleko
od sklepu Spellmanów użyła Eolasu, by zorientować się, gdzie są wampiry.
Skierowała się w tamtą stronę.
***
Sabrina zeszła po schodach.
-A gdzie Laura?-spytała Marta.
-Przebiera się.
-Zostawiłaś ją tam samą?-zdumiona wykrzyknęła Wiktoria.
-Tak…
-Szybko!-popędziła je Marcelina.
Pobiegły do pokoju Sabriny. Zobaczyły tylko otwarte okno.
-Skąd ja wiedziałam, że ona to zrobi?-westchnęła Marta.
-I co teraz?-czarownica wyglądała na przerażoną.
-Wykonujemy nasz plan. Oni nie mogą się zorientować…-wyszeptała
Justyna.-Jest 22.30. Musimy czekać do północy...
***
Weszły do sali gimnastycznej. Powitała je muzyka Ewy
Farny.
Monster, Monster High
Monster High, Monster, Monster High
Dla upiorów raj,
Monster High
Zabawy poznaj smak!
-Halloween…-odezwała się Justyna.
-Tak. Spójrzcie kto tam stoi. Nasz
przyjaciel.-powiedziała Marcelina.
Pod jedną ze ścian stał wampir. Ale nie przebrany, tylko
prawdziwy.
-Kogo my tu mamy.-powiedział podchodząc do nich.-Cassie,
miło cię widzieć. Piękna jak zawsze.
Czarodziejka zachichotała.
-John, przestań, bo się zarumienię.
-Co tu się dzieje?-spytała Sabrina.
-To się dzieje, że prawdziwe wampiry są znowu razem.-zasyczała
Cassandra
Nagle umilkła muzyka, a zewsząd otoczyły je wampiry.
-Zabrać je tam, gdzie nie będą nam przeszkadzać-poleciła
wróżka Natury.
-Czemu nam to robisz?-zadała pytanie Marta.
Przez okno przemknął cień. Postać wkroczyła do
pomieszczenia.
-Kto tu jest?-spytał Shijni przerażony.
-Shinji? To ty?-spytał znajomy głos.
-Laura?-w jego głosie słychać było… ulgę?
-Wszystko ok?-spytała czarodziejka.
-Tak sądzę. Co tu się dzieje?
-Potem ci wyjaśnię. Teraz musimy stąd wiać.
-Chyba nie myślicie, że nam stąd uciekniecie?-powiedział
ktoś nagle.
-John?-zadała pytanie Laura.-Myślałam, że jesteś w
Wymiarze Omega.
-Rzeczy się zmieniają czarodziejko.
-Czarodziejko?-Shinji był zdumiony.
-Nie powiedziała ci?
-To teraz nie ważne.-przerwała im Laura.-On myśli, że
jest taki sprytny.
-A niby nie jestem? Chyba nie przewidziałaś jednej
rzeczy.
Zza niego wyłoniła się postać w fioletowej sukni.
-Cassandra? Ale czemu?
-Widzisz, kiedy jesteś wampirem, ciągnie cię do
swoich.-zaśmiała się wampirzyca.
-Przecież ty nie jesteś wampirem!
-Milcz! Niedługo będę nim na zawsze. Atakujcie ją!
Zewsząd pojawiły się wampiry. Czarodziejka wyciągnęła
swoje dwa noże. Kolejny dała Shinjemu.
-Zgaduję, że zabrali ci różdżkę?
-Tak… niestety.-powiedział z żalem czarownik.
-Dosyć gadania. Wykończcie ich!-wykrzyknął John.
Wampiry rozpoczęły atak.
-Chodźmy stąd.-zwrócił się do Cassie.
-Nie tak prędko.-powiedziała i zaatakowała go.
-Ale czemu?!-spytał po ochłonięciu z szoku wampir.
-Myślałeś, że naprawdę mogłabym zdradzić swoje
przyjaciółki?-Cassandra była wściekła.
Wybiegli z pomieszczenia. Laura spojrzała na zegar, który
w nim wisiał. Była 23.55
-Wytrzymaj jeszcze trochę.-zwróciła się do Shinjego.
Nie odpowiedział nic, tylko skupił się na walce.
-Nie myśl, że damy ci wygrać.-zasyczał jeden z wampirów.
-To się jeszcze okaże. Jest 23.58
-I myślisz, że to coś da?
Walczyli ile sił. Została minuta do północy. Wtedy jeden
z wampirów przebił się przez osłonę Shinjego, który po tym upadł.
-Shinji! Nie!-wykrzyknęła czarodziejka.
Nagle, wśród blasku, znów była sobą.
-Minęła północ.-powiedziała zszokowana.-A to znaczy…
Magia Winx! Mythix!
Laura! Czarodziejka Płomienia Feniksa!
-Co do licha…?-spytał Shinji widząc czarodziejkę.
-Mówiłam. Później ci wyjaśnię. Wir Płomieni!
C.D.N
Czy uda im się pokonać wampiry?
Czy Cassandra pokona Johna?
Czy Winx się odnajdą?
Czy Shinji uwierzy Laurze?
I co najważniejsze: czy jej wybaczy?
Czy Shinji uwierzy Laurze?
I co najważniejsze: czy jej wybaczy?
(Chciałam to napisać w jednym rozdziale, ale stwierdziłam, że będzie zbyt dlugi xd)
Mam nadzieję, że transformacja się podoba...
Faaaaajny rozdział.. *o*
OdpowiedzUsuńA ta transformacja.. megaa! :D